|
Odpowiedzialna konsumpcja |
|
|
Niezgodne z naturą,niezdrowe i okrutne metody
wytwarzania żywności.
Krystyna Kozikowska-Koppel
„„Istnieje tylko jedna ucieczka przed niewygodą prawdy – jest nią ignorancja.”
R. Morgen
Kiedy kupujemy codziennie
najprostsze produkty w przydomowym sklepie lub hipermarkecie, często w
biegu, zmęczeni po całym dniu pracy, nie czujemy się gotowi do pilnego
studiowania etykietek na produktach i stawiania pytań.
Nie zdajemy sobie sprawy, że nasze podejmowane w pośpiechu i
bezrefleksyjne decyzje mogą wspomagać nieodpowiedzialne firmy,
które nie troszczą się o społeczne i środowiskowe konsekwencje
swojej działalności, produkują żywność w niezgodny z naturą, niezdrowy,
często zaprawiony okrucieństwem sposób. Liczymy na to, że
przecież ktoś o to dba, ktoś te produkty dopuścił do obrotu, że nasz
jeden zakup tak niewiele znaczy. Bywamy też zbyt zmęczeni, aby w
ogóle się nad tym zastanawiać. Przyjmujemy podświadomie bez
dowodu, że jedzenie jakie kupiliśmy zostało wyprodukowane w humanitarny
sposób (mamy przecież XXI wiek!) i będzie służyło zdrowiu
naszemu i naszych bliskich. Bywa też, że wręcz nie chcemy tego
wiedzieć. Poznanie prawdy mogłoby oznaczać konieczność zmiany
nawyków, a to wymaga czasu i wysiłku, których większość
ludzi stara się unikać. Składamy w ten sposób życie i zdrowie,
zarówno swoje jak i swoich bliskich, w ręce producentów
żywności.
Tymczasem myślenie większości producentów skupia się nie naszym
zdrowiu, wpływie produkcji na środowisko naturalne czy humanitarnym
traktowaniu istot żywych, ale na uzyskaniu jak najszybciej jak
największego dochodu. Takiemu podejściu sprzyja to, że większość
klientów chce jedzenia taniego, nie zastanawiając sie jak wpływa
na ich zdrowie . Klient chce kupić jak najtaniej, a producent jak
najtaniej wyprodukować. Reszta jest drugoplanowa. Tymczasem, aby tanio
i szybko, np. w sześć tygodni otrzymać gotowego do trafienia na talerz
kurczaka, w trzy doby wyhodować czterdziestocentymetrowego
ogórka albo wyprodukować jajko kosztujące 45 groszy - producent
oszukuje naturę. Natura jednak tylko pozornie daje się oszukać - za
taniość płacimy jakością, a gorsza jakość żywności odbija się na naszym
zdrowiu i samopoczuciu oraz na stanie środowiska w jakim żyjemy, a
przez to znów na naszym zdrowiu i samopoczuciu. Nie zdając sobie
z tego sprawy, kupujemy "rentowność", a płacimy procentami "zdrowia",
nie tylko naszego, ale także dzieci, a nawet wnuków. Ponieważ
jednak zapłata jest odroczona w czasie i rozłożona na raty –
często nie widzimy związku.
Nie widzimy też bezpośrednio jak żywność jest produkowana, gdyż w
świecie, w jakim żyjemy coraz bardziej zanikają więzi między miastem a
wsią. Nie przyglądamy się temu, co dzieje się w kurnikach, chlewach czy
na polach, co znaczy, że wytwórca nie czuje się kontrolowany.
Dostarcza towar anonimowemu, obcemu sobie konsumentowi i może mu
sprzedać spokojnie to, czego sąsiadowi by nie sprzedał czy rodzinie na
talerz nie położył.
Producenci, szukający jak największych dochodów jak najniższym
kosztem, w przeciwieństwie do natury, nie mogą sobie pozwolić na długie
czekanie aż coś urośnie i dojrzeje czy na straty wywołane przez choroby
i szkodniki. Dążenie do przyspieszenia wzrostu i wielkości, stosowane
środki ochrony, sprawiają, że produkty spożywcze zawierają nadmierne
ilości toksyn i związków chemicznych, w organizmie często
przerabianych na substancje trujące i rakotwórcze. Ale przecież,
tego nie podaje się na etykietach.
Aby przyśpieszyć wzrost roślin, ogrodnik nawozi glebę, a im więcej
nawozi tym szybciej roślina rośnie. W tym układzie, często nawożenie
odbywa się z nadwyżką i na zapas. Gdy dostarczy się roślinom zbyt dużo
nawozu, aby zdążyły go wykorzystać, nadmiar azotanów w nich
pozostanie, ale przecież, konsumenci, nie będą o tym wiedzieć.
Nagromadzone w roślinach, pochodzące ze sztucznych nawozów,
azotany (czyli sole kwasu azotowego) pod wpływem enzymów,
wytwarzanych przez normalną florę jelitową w przewodzie pokarmowym
człowieka, redukowane są do azotynów, które należą do
trucizn. O ile azotany działają głównie drażniąco np.: na
śluzówkę przewodu pokarmowego, azotyny przemieniają hemoglobinę
w methemoglobinę, która nie mogąc łączyć się z tlenem jest
bezużyteczna. Azotyny, rozszerzają naczynia krwionośne, zmniejszają
przyswajalność białka, beta-karotenu i witamin z grupy B, działają
neurotoksycznie i tworzą kancerogenne związki N-nitroazowe.
Rośliny
tylko do pewnego momentu przyswajają substancje odżywcze – reszta jest
wymywana do wód gruntowych powodując eutrofizację stawów, jezior i
Bałtyku, to z kolei powoduje obumieranie flory dna, brak tlenu w wodzie
i śmierć ryb i innych zwierząt.
Aby
uniknąć strat wywołanych przez szkodniki, rośliny traktowane są ogromną
ilością środków bakterio- i grzybobójczych (pestycydów), które przy
okazji zatruwają grunt, wodę i powietrze, niszczą organizmy glebowe,
szkodzą owadom i ptakom, a także oczywiście ludziom. Zgromadzone w
organizmie wywierają wpływ na procesy rakotwórcze (mogą je
zapoczątkowywać lub nasilać), są neurotoksyczne, zaburzają regulację
hormonalną i enzymatyczną, a szkodniki... i tak po pewnym czasie się na
nie uodparniają. Aby więc sobie z nimi poradzić, trzeba dawki
pestycydów corocznie zwiększać, tym bardziej, że warzywa na wielkich
farmach ogrodniczych są najczęściej uprawiane przez kilka lat w tym
samym miejscu.
|
|
|
|